Niemcy są narodem znanym z ustalania i przestrzegania zasad. Z tym bliskim nam pod względem odległości krajem dzieli nas ogromna bariera kulturowa i obyczajowa. Różnicą, która bardzo szybko uwidacznia się w kontaktach międzyludzkich jest większy dystans i znacznie mniejsza otwartość. Nasi zachodni sąsiedzi nie przepadają za spontanicznymi pogawędkami z nowo poznanymi ludźmi, unikają wdawania się w dyskusję na ulicy, w kawiarniach czy barach.
Z drugiej strony chętnie wskazują drogę turystom i na ogół są życzliwi, lecz bez przesadnych uprzejmości. Rozmawiając z Niemcem nie pozwól sobie na zbytnią swobodę, poklepywanie po ramieniu, czy jakiekolwiek przełamanie bariery cielesnej w życzliwym geście. Takie zachowanie może wprowadzić Twojego rozmówcę w zakłopotanie i zniweczyć dobrą atmosferę spotkania. Zasada ta nie znajduje oczywiście zastosowania podczas opieki nad starsza osobą, co nie znaczy jednak, by wdawać się z nią w poufałości.
Kwestią dobrego wychowania jest zwracanie się do osób obcych „Frau” lub „Herr”, co w szczególności dotyczy starszych od nas rozmówców. To od nich powinna wyjść ewentualna inicjatywa, by zacząć mówić do siebie po imieniu. Kultura osobista nakazuje także pozdrawianie sąsiadów – nawet tych, których znamy jedynie z widzenia.
Etykieta dotyczy również rozmów telefonicznych. Za nieuprzejmość uznaje się nawiązanie konwersacji klasycznym słowem „Halo?”. Bardziej mile widziane jest pytanie „Ja?” po podniesieniu słuchawki.
Co ciekawe, niemieckie zasady obejmują też stosunki damsko-męskie. Opiekunki nie powinien zdziwić męski uścisk dłoni na przywitanie, ponieważ panowie nie mają w zwyczaju całować kobiet w dłoń. Innym zwyczajem – a dla nas być może osobliwością – jest uderzanie dłonią w stół, co stanowi reakcję analogiczną dla klaskania, podczas przemówienia lub wznoszenia toastu. Niemcy przywiązują też ogromną wagę do kontaktu wzrokowego, którego lepiej nie unikać. To, co w naszym kraju uznawane jest za bezczelne gapienie się, tam w żadnym wypadku nie uchodzi za nietakt.